Taki stan powoduje blokady, napięcia i czasem następuje dysharmonia między ciałem a duszą. Jeżeli tak się dzieje to również następuje dysharmonia w domu, rodzinie i narodzie. Człowiek staje się izolatorem od samego siebie, natury, przyrody, rodziny, Boga, otoczenia. Traci wiarę w siebie i zaufanie do najbliższych, pogarszając swój stan fizyczny i psychiczny. Idzie ku ciemności, a nie ku światłości, utracił swą praiskrę światła Boskiego. Zostaje pochłonięty przez ciemne moce, stając się ofiarą na swe własne życzenie. Od urodzenia powinno się nam na tym świecie wpajać przez rodziców zkąd się wzięliśmy, co mamy spełniać, gdzie podążamy. Musimy wiedzieć, że Bóg nikogo nie karze i dał nam wszystko na wyciągnięcie ręki, bogactwo, zdrowie, radość, miłość i to co zapragniemy. Ale nie mamy wiary w to co możemy osiągnąć, nie mamy pragnienia swojej woli i zaczynamy wątpić w siebie i w Boga. Nic nie dając z siebie, żądamy aby nam dano gotowe, zaczynamy żyć na czyjś rachunek. A to z kolei doprowadza do tego, że w różnej formie na nas się to odbija. Będziemy musieli zapłacić za to chorobą, czy to cierpieniem.
Wyczerpanie systemu nerwowego w organizmie jest jak już wcześniej nadmieniłem powodem osłabienia kontroli nerwów nad narządami i systemami obronnymi, procesami zachodzącymi pomiędzy narządami. Wibracja narządów organizmu będącego bez stresów powoduje, że organizm funkcjonuje prawidłowo w ciele fizycznym i duchowo. Miłość wypływająca z naszego serca do świata, ludzi i Boga, powoduje wznoszenie się naszej duszy na wyższe wibracje ku światłu, a zarazem w naszym ciele panuje zdrowy duch. Miłość jest lekarstwem na wszystko, leczy nasze serce, narządy, nasze ciało i duszę. Poprzez miłość możemy uzdrowić samych siebie, bliskich, rośliny, zwierzęta – Świat. Nie ma nic cenniejszego jak miłość – nie zastąpi jej żadne lekarstwo, czy bogactwo. To poprzez miłość i z miłości wyszliśmy ze źródła, z serca Boga. Rodzice dali nam ciało- świątynię dla duszy. Tu jesteśmy na tym planie ziemskim braćmi, siostrami- jesteśmy cząstkami Boga, zesłani na ziemię aby doświadczać, czynić dobro dla drugiego człowieka i świata. Utrata tej iskry Boskiej powoduje nasze cierpienia, choroby, nienawiść, wojny, okrucieństwa wobec drugiego człowieka. Przy okazji niszczymy naturę, przyrodę i świat, który nas otacza. Nie dziwmy się, że nauka i miliardy pieniędzy idzie w tym kierunku, aby zapobiec i ulepszyć, udoskonalić dobra dla ludzkości. Co z tego jak nie ma miłości w sercach ludzkości. Większość obecnie, w naszej erze jest dusz słabo rozwiniętych i prymitywnych. Żądza pieniądza i materializm rządzi duchem człowieka. Człowieka cierpiącego na władzę, bogactwo, dominacje nad drugim człowiekiem. Mało i mało, tym u szczytów władzy, człowiek jest pomiatany i od małego jego świadomość kształtowana jest na niewolnika, zakazami i nakazami i różnymi na co dzień ulepszonymi ustawami, powodują ciągły stres ludzkości na tej ziemi.
Na co dzień w każdej ludzkiej istocie trwa walka w ciele i duszy – walka o przetrwanie, o byt dla siebie i rodziny. Walka za bogactwem, za pieniądzem, kosztem zdrowia, swojego i bliskich. Człowiek sam się nakręca i jak już osiągnie zadowolenie dla ciała i na pokaz dla otoczenia. Widzi w końcu w swoim sercu i duszy pustkę, że czegoś mu brak jeszcze do życia. Nie może zanurzyć się głębiej do swego wnętrza, bo przytłacza go materia, którą zdobył z emocją. Często wielkimi wyrzeczeniami. Nie pomyślał i nawet trudno by można go było przekonać, że czyniąc wszystko z miłością z sercem, spełniając swą posługę wobec drugiego człowieka, świata – nie utracił by tyle energii, zdrowia, nie przeżył by tyle cierpień, zmartwień, nieszczęść. Pod koniec swojej drogi na tym planie ziemskim, stwierdzamy, że przeżyliśmy – można powiedzieć chwilę bez prawdziwej miłości. Gdyż lęk, strach jest przeciwieństwem miłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz